Współpracę H&M z Matthew Williamsonem zapewne będzie można zaliczyć do udanych. Jego kolekcja jest interesująca, doskonale spójna (przewodni motyw pawich piór świetnie wpisuje się w najnowsze trendy), a przede wszystkim bardzo kobieca. Klientki H&M (w tym i ja) nie zawsze mogą pozwolić sobie na odważne i awangardowe projekty w stylu tych, które stworzyła dla marki Rei Kawakubo (Comme des Garcons) - codzienność niestety odmawia nam czasem możliwości modowych szaleństw. Dlatego kolekcja Williamsona, interesująca, ale spokojna i "tradycyjna", ma wszelkie szanse na stanie się sprzedażowym hitem.
A co oprócz komercyjnego sukcesu? Czy ta kolekcja zasługuje na uwagę? Moim zdaniem tak. Brak tutaj może artystycznego zacięcia, ale mamy za to doskonałe formy, porządne krawiectwo i elektryzujące barwy. U Williamsona zawsze chodziło o afirmację życia poprzez wprowadzanie do kolekcji bogactwa kolorów i wzorów. "Pozytywna" garderoba może poprawić humor, więc czemu nie!
Zobaczcie, co na temat kolekcji dla H&M mówi sam Williamson!
Buty od Christiana Louboutina, lansowane przez najbardziej znanych stylistów (także tych, którzy ubierają celebrities), wracają w każdym sezonie w nieco odmienionej wersji - nie zmienia się tylko czerwony obcas.
Najnowsza odsłona i jednocześnie najbardziej klasyczny model to Pigalle Point-Toe. Smukły obcas, ostry czubek (ale oczywiście bez bazarowej przesady!), dość duże wcięcie sprzodu, które sprawia, że widoczne są palce i brak platformy to najważniejsze cechy tego modelu, który ma duże szanse stać się kultowym. A to za sprawą jego klasycznego designu - takie buty były już modne kiedyś, są modne teraz i zapewne, nawet jeśli znikną na pewien czas, moda na nie powróci za kilka lat! Szpilki dostępne są w dwóch kolorach czarnym i beżowym, ale moim zdaniem to czarne wygrywają. Jesli jesteście zainteresowane (ja jestem, ale mój portfel nieco mniej) znajdziecie je m.in. w Saks Fifth Avenue; kosztują 595 dolarów. Jedna kwestia zastanawia: szpilki Louboutina mają chyba średniej jakości podeszwę - Kim Kardashian prawie całkiem zdarła sobie Louboutinowską "czerwoną warstwę"... Źródła zdjęć: lula.pl, .saksfifthavenue.com
Moda pochłania mnie zarówno w pracy, jak i po godzinach, od strony teoretycznej, jak i tej bardziej praktycznej (zdecydowanie bardziej bolesnej dla portfela). Ten blog to furtka do mojej szafy i miejsce na subiektywne modowe obserwacje:)